Strona główna | Mapa strony | Kontakt

:: Aktualności [16-03-2013]

Lepiej z nimi nie zadzierać... Nasi judocy w finale AMP!

j1Duży sukces odnieśli nasi studenci - Jakub Karwas, Piotr Baltyn i Kamil Paduszyński - w półfinale Akademickich Mistrzostw Polski w Judo, który odbył się w Łodzi. W komplecie awansowali do finału AMP, który czeka nas już w drugiej połowie kwietnia w Białymstoku. Przygód i niecodziennych zdarzeń podczas zawodów im nie zabrakło, ale wszystko skończyło się jak w dobrej komedii - happy endem.

Podróż z przygodami

Jak duży to sukces niech wystarczy to, że od dobrych kilku lat do finału AMP z eliminacji nie awansował żaden reprezentant naszej Uczelni. Sukces jak to często bywa rodził się jednak w bólach... - Do Łodzi jechaliśmy ponad 2,5 godziny. Warunki na drodze były straszne - dwa razy naszego busa przekręciło, wycieraczki zamarzały... W końcu jednak jakoś dojechaliśmy do Łodzi. To jednak nie był koniec przygody. Ponad półtorej godziny czekaliśmy na tramwaj i byliśmy nieco spóźnieni na weryfikację zawodników. Jak dostaliśmy się do hotelu od razu zadzwoniłem do pani z biura zawodów. Na szczęście weryfikatorzy mieli podobne problemy i wszystko się opóźniło - opowiadał Jakub Karwas.

Wszyscy trzej judocy startowali w kategorii do 60kg. To zmusiło ich do utrzymywanie odpowiedniej wagi i stosowania określonej diety. Pofolgować mogli sobie dopiero po oficjalnym ważeniu. - Po rozpakowaniu się poszliśmy kontrolnie na wagę, każdy z nas się mieścił w tych 60 kg, więc na spokoju poszliśmy na oficjalnie ważenie. Po nim wreszcie mogliśmy iść na upragnioną kolację (śmiech), po niemal dwóch tygodniach na diecie - mówił Kuba.  Niestety w finałach tak łatwo już nie będzie, co zauważył Piotr Baltyn: - Będą nas ważyć wieczorem i potem rano kolejny raz - już przed samymi zawodami. A chodzą plotki, że nawet bezpośrednio przed każdą walką - mówił. A to oznacza kolejne dwa tygodnie głodówki przed zawodami...  - Tak pewnie będzie. Teraz dwa tygodnie się rozprężamy, ale potem znowu... - śmiał się Kuba Karwas i dodał: - Nie zmienia to jednak faktu, że przez najbliższe tygodnie będę już normalnie jadł, nie będę sobie niczego odmawiał. Skończy się w końcu maślanka i grejpfrucik codziennie. Bo teraz to tylko tyle było jedzenia.

Trudne początki...

Wydawało się, że pierwszego dnia  chłopaki wyczerpali już limit pecha. Okazało się, że jednak tak nie było... Tramwaj, którym jechali na zawody miał zderzenie z samochodem osobowym. - Ale koniec końców dostaliśmy się na halę zawodów, gotowi do walki - relacjonował Piotr Baltyn. I tu nie mieli łatwo. Na tego typu zawodach nasi reprezentanci nie byli jeszcze znani. I to było widać w „losowaniu". - Trzech zawodników z Kielc walczyło w czterech pierwszych walkach i żaden nie miał wolnego losu - mówił Baltyn. Jako pierwszy na matę wyszedł Kuba Karwas. Nie walczył źle, jednak w starciu z Jerzym Orlofem - judoką z czarnym pasem (o dwa stopnie wyższym) niestety poległ. Później okazało się, że walka z tak dobrym rywalem jednak miała swoje plusy...  Także dwaj pozostali kielczanie przegrali swoje pierwsze walki. Kamil Paduszyński mimo dobrego rzutu nie zapunktował, a Piotr Baltyn został ukarany karą dyskwalifikującą. - Do tej pory nie wiem za co, bo żadnego nieprzepisowego zagrania nie było. Ale musimy pamiętać, że tamten zawodnik był z Łodzi (śmiech) - mówił Piotrek. Początki nie były zatem łatwe.

Walka do samego końca...

Chłopaki jednak łatwo się nie poddali, a do tego w końcu zaczęło dopisywać im szczęście. Orlof, który pokonał Karwasa zaszedł daleko i pociągnął Kubę do repasaży. Te prowadzone były w formule „Golden Score", czyli walka toczyła się do pierwszego zdobytego punktu.  

- W pierwszej walce dostałem przeciwnika o tym samy stopniu co ja. Walczyłem ponad dwie minuty. Nie udało mi się wyciągnąć dźwigni, ale wstałem i rzuciłem. Wygrałem walkę na ippon. W kolejnej walce także wygrałem. Wykonałem technikę w stylu Osoto-gari. Rzuciłem na Yuko, dostałem punkt i wygrałem po niemal 30 sekundach.  Miałem siódme miejsce i byłem pewny awansu do białostockich finałów - opowiadał Kuba Karwas (obie walki do obejrzenia w kanale AZS PŚk w serwisie YouTube).

Potem okazało się, że szanse na awans mają też Piotr Baltyn i Kamil Paduszyński, bowiem aż 16 judoków z ich kategorii wagowej przechodziło dalej. Pierwszy walczył Kamil, ponownie z zawodnikiem, z którym przegrał pierwszą walkę. Walczył bardzo ambitnie i w dobrym stylu szybko wygrał udanie rewanżując się za porażkę na początku turnieju.

Piotr Baltyn walczył z kolei zawodnikiem z SGGW Warszawa. - Sprowadziłem go do parteru, założył mu duszenie nogami tzw. Trójkąt i w konsekwencji przeciwnik „odklepał"  poddając walkę - mówił i od razu dodał: - Wiąże się z tym też ciekawa historia. Bowiem po tej walce ogłoszono już, że jadę do Białegostoku, a okazało się, że sędziowie źle obliczyli miejsca i trzeba było walczyć w kolejnej, już tej decydującej. Byliśmy już przebrani, prawie wychodziliśmy z hali, kiedy mnie zawrócono. Było trochę stresu (śmiech). Ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze i awansowaliśmy wszyscy trzej w komplecie do finałów - opowiadał Piotrek Baltyn.

Za rok o medale...

Na co dzień wszyscy trzej trenują pod okiem trenera Michała Zelka w klubie Żak Kielce. A treningi łączą ze studiowaniem na Politechnice. Kuba Karwas studiuje logistykę na pierwszym roku. Judo trenuje z dwuletnią przerwą nieprzerwanie od drugiej klasy podstawówki. Zaczynał w klubie UKS Kowala. Posiada stopień drugiego kyu, czyli pas niebieski. Piotr Baltyn to student drugiego roku budownictwa. Przygodę z Judo rozpoczął nieco później, bo w szóstej klasie podstawówki i posiada stopień trzeciego kyu - pas zielony. Co ciekawe judo to niejedna pasja Piotra, który jest także basistą rockowego zespołu Front. Natomiast Kamil Paduszyński to student drugiego roku elektrotechniki, posiada czwarte kyu, czyli pas pomarańczowy. - Kamil ćwiczy z nas najdłużej, już w 2002 roku miał pomarańczowy pas, a ja wtedy nie wiedziałem nawet co to judo (śmiech) - śmiał się Piotrek.

Awans do finałów Akademickich Mistrzostwa Polski  to ogromny sukces dla chłopaków i samego klubu uczelnianego. - W Białymstoku mamy nadzieję zająć dobre miejsca - twierdzą zgodnie. Możemy być pewni, że nie odpuszczą tam nikomu. - Żałujemy, że mieliśmy przerwy w treningu, bo spokojnie można byłoby powalczyć o medale. Jednak w przyszłym roku wydaję się nam, że będzie szansa powalczyć o najwyższe miejsca, tym bardziej, że będziemy już na tych zawodach kojarzeni  - odważnie zapowiada Kuba Karwas ... Trzymamy kciuki!

Michał Filarski

...back|

|Top
Aktualności | O Nas | Sekcje | Rozgrywki | Zapisy | Partnerzy | Galeria | Kontakt