Strona główna | Mapa strony | Kontakt

Piłkarze ręczni pokonali lidera!

08-12-2014|00:30:48|Autor: Michał Filarski|fot. Paula Lesiak

Ten dzień piłkarze ręczni AZS-u Politechniki Świętokrzyskiej zapamiętają na długo. Po szalenie emocjonującym spotkanie pokonali we własnej hali lidera rozgrywek Grunwald Ruda Śląska 31:30. Decydującą bramkę na 15 sekund przed końcem meczu zdobył Michał Kwieciński.

a

Zanim jednak rozpoczęła się rywalizacja, obie drużyny, a także sędziowie stanęli do wspólnej fotografii z transparentem „AZS PŚk gra dla Tomka”. Transparent przygotowali piłkarze ręczni Politechniki, a wszystko w geście solidarności z ciężko chorym trenerem Vive Tauron Kielce Tomaszem Strząbała.

Mecz od samego początku był bardzo wyrównany. Pierwsza prowadzenie objęła Politechnika 2:0 po bramkach Szymona Żaba-Żabińskiego i Rafała Nowaka. Ślązacy szybko doprowadzili do remisu i gra toczyła się rytmem bramka za bramkę. Podopieczni Pawła Sieczki ponowanie na prowadzenie wyszli  w 26 minucie. Na 14:13 trafił Dominik Nowakowski, a chwilę potem wynik podwyższył Jarosław Kuraś. Było 15:13 i dwie minuty do końca pierwszej połowie. Zamiast pójść za ciosem i powiększyć przewagę to kielczanie stanęli, a doświadczeni zawodnicy Grunwaldu szybko wykorzystali okazję. Trzy błyskawiczne bramki i do przerwy to oni schodzili prowadząc 16:15.

Po zmianie stron akademicy nie poprawili swojej gry, a lider kontrolował przebieg meczu – w 37. minucie było już 22:16 dla Ślązaków. Trener Sieczka wziął czas i to trochę podziałało na kielczan, którzy zniwelowali stratę do trzech bramek. Ciągle były to jednak aż trzy bramki, a czasu do końca spotkania coraz mniej. Jeszcze w 50. minucie akademicy przegrywali 23:26. I wtedy mecz się odwrócił-  kielczanie stanęli mocno w obronie, w bramce nie do pokonania był Adrian Godzwon. Kielczanie rzucili w cztery minuty 5 bramek z rzędu (głównie za sprawą Marka Glity i Macieja Rączki), a zdezorientowani gracze Grunwaldu z niedowierzaniem spoglądali na tablicę wyników. Teraz to oni musieli gonić – przegrywali 26:28. Udało im się jedynie doprowadzić do remisu – 29:29, a potem 30:30 na pół minuty przed końcem.

W ostatniej akcji to kielczanie mieli piłkę, po kilku podaniach trener Politechniki Paweł Sieczka wziął czas. Do końca pozostawało 24 sekundy, niedługo po wznowieniu gry Zygmunt Kamys wypatrzył niekrytego na skrzydle Michała Kwiecińskiego. A ten spokojnie wyszedł w górę i trafił.  - Ostatnia akcja to była wymarzona pozycja dla skrzydłowego. Było tyle miejsca, że rzucałem prawie z rozegrania. Na treningu trudniejszych rzutów oddaje się setki, więc po prostu wyskoczyłem, popatrzyłem gdzie nie ma bramkarza i w to miejsce oddałem rzut. W tym momencie nie myślałem o wyniku i o tym jak ważny jest to moment w meczu. Skupiłem się tylko i wyłącznie na rzuci. No  i udało się – mówił po meczu szczęśliwy strzelec zwycięskiej bramki.

Do końca pozostało jeszcze kilka sekund, kielczanie bronili w osłabieniu, bo w międzyczasie dwie minuty kary dostał Kamys, ale rzut rozpaczy graczy Grunwaldu i to kielczanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Było to niespodziewane, ale w pełni zasłużone zwycięstwo kielczan. Pokazali, że nigdy nie należy ich skreślać i zawsze warto walczyć do końca. Potencjał w drużynie jest naprawdę duży i z optymizmem można patrzeć na drugą rundę rozgrywek II ligi. Na razie kielczanie plasują się w środku stawki – na piątym miejscu, ale wyższe pozycje są na pewno w ich zasięgu.

AZS Politechnika Świętokrzyska - Grunwald Ruda Śląska 31:30 (15:16)

AZS PŚk: Godzwon, Foks, Porzucek – Kamys 4, Sadecki 1, Lenty 1, Kwieciński 2, Rączka 3, Nowakowski 2, Pluciński 2, Nowak 1, Kuraś 3, Żaba-Żabiński 3, Glita 9.

 

|Top
Aktualności | O Nas | Sekcje | Rozgrywki | Zapisy | Partnerzy | Galeria | Kontakt